Gomułka
Dyktatura ciemniaków
Failed to add items
Add to Cart failed.
Add to Wish List failed.
Remove from wish list failed.
Follow podcast failed
Unfollow podcast failed
Buy Now for $16.03
No default payment method selected.
We are sorry. We are not allowed to sell this product with the selected payment method
-
Narrated by:
-
Sławomir Holland
-
Written by:
-
Piotr Gajdziński
About this listen
Biografia Władysława Gomułki, jedynego I sekretarza KC PZPR, który chciał być samodzielnym politykiem. Jedynego, który mógł być samodzielnym politykiem. Historia polityka, który - tak jak jego poprzednik i jego kolejni następcy - przegrał wszystko. Jeden z najbardziej paradoksalnych życiorysów polskiego komunizmu. Absolwent sowieckiej "Leninówki", członek partii bolszewickiej, wierny wyznawca stalinizmu, który w obecności Berii miał odwagę odmówić samemu Stalinowi.
Bierut zamknął go w więzieniu, a jego nazwisko padało na najważniejszych stalinowskich procesach w krajach bloku sowieckiego. W 1956 roku odprawił do Moskwy najpierw Chruszczowa, a później Rokossowskiego. Na placu Defilad słuchało go 400 tysięcy ludzi, więcej niż jakiegokolwiek polskiego polityka, nie wyłączając Józefa Piłsudskiego. Przez moment miał nawet poparcie kardynała Wyszyńskiego, a niektórzy księża nazywali go Władysławem V. Gigantyczne poparcie narodu roztrwonił błyskawicznie, ale o to nie dbał. Coraz bardziej się staczał. Schlebiał antysemickim nastrojom, podżegał do „bratniej pomocy” w Czechosłowacji i był jednym z tych, którzy pogrzebali szanse na zreformowanie socjalizmu. A później kazał strzelać do robotników z Wybrzeża...
©2017 Piotr Gajdziński (P)2018 StoryboxWhat the critics say
Władysław Gomułka mógł trafić do panteonu najwybitniejszych w polskiej historii. Ale musiałby, nawet pozostając ideowym komunistą, uwolnić się od uległości wobec moskiewskich genseków. W październiku 1956 roku miał w ręku wszystkie karty. Entuzjazm milionów Polaków, poparcie Kościoła, więcej niż przychylność emigracji. Wierzono, że poprowadzi Polskę ku wolności, jeszcze ułomnej, ale jedynej, jaka była wtedy możliwa. Wystarczył mu rok, by tę wiarę i entuzjazm ludziom odebrać. Piotr Gajdziński, wytrawny biograf pezetpeerowskich sekretarzy, opisuje postać jednocześnie tragiczną i śmieszną. Człowieka miotającego się między wielkością i małością, depozytariusza największych nadziei Polaków, który zakończył czas swoich rządów strzelaniem do robotników. Gdyby mógł przeczytać książkę o sobie, właśnie taką jak ta, być może zrozumiałby, jak wielką dostał od historii szansę i jak głupio ją zmarnował.
--Mariusz Urbanek